niedziela, 6 maja 2012

Horrible mess.

Przepraszam, że nie odpowiem na obtagowanie, ale póki co mam straszny bałagan,
nie tylko w pokoju, ale też w głowie i muszę gdzieś to wylać, a że na papier mi się nie
chce to zostaje mi mój operski blog. 



Bardzo mnie martwi jutrzejszy egzamin ustny z anglika, nie stresowałam się tak
przed polskim, przed biologią też chyba nie będę, ale jeśli chodzi o angielski to czuję
jakąs dziwną presję. Chyba chodzi mi o to, że za dużo osób wie o moim wyjeździe
do Ameryki i oczekują, że mój angielski już teraz jest niesamowicie dobry,
a to wcale nie prawda. Przecież ja chcę pojechać do Ameryki, żeby ten
mój angielski był fluent, narazie to ja umiem sobie z kimś pogadać o sprawach
przyjemnych, ale na egzaminie nie ma spraw przyjemnych! są tylko sprawy typu
JAK CHRONIĆ ŚRODOWISKO, JAK CHRONIĆ ENDANGERED SPECIES,
CZEMU NIE WYBRAŁAM TAMTYCH DWÓCH GÓWIEN TYLKO TO,
a dla mnie to nic przyjemnego, bo o niektórych rzeczach nie mam zielonego
pojęcia. I na takim egzaminie nie dość, że muszę ściemniać i lać wodę
na tematy, które mnie nie interesują to jeszcze muszę to robić po angielsku.
Jakoś się obawiam, że trafię na jakiś zestaw z kosmosu.
To się wyżaliłam^^
A o matmie już nie wspomnę, i tak samo jak i kolorowexlove modlę się żeby
jakoś przyzwoicie to zdać.



jeszcze tak poza sprawami maturalnymi.
Z rodzinką się zmatchowałam tydzień temu i od tamtej pory ze sobą nie
rozmawialiśmy. Dziwne to, ale nie wiem czy mam czekać na kontakt z ich
strony czy sama się odezwać i zagadać. Jak tam u was to wygląda?

Gadałam też około 40minut z ich obecną operką i jest naprawdę kochana,
powiedziała mi o wielu ważnych rzeczach, rodzinkę przedstawiała właściwie
w samych superlatywach, przesłała mi również zdjęcia mojego przyszłego 
domu, na skype oprowadziła po moim pokoju. Pogadałam też chwilkę z
Addison (dziewczynką, którą będę się opiekować) i pokazałam jej kilka

moich pluszaków to się bardzo ucieszyła i od razu poleciała do pokoju
żeby pokazać mi swoje. Jeśli chodzi o USA to naprawdę nie mogę się doczekać wyjazdu,
ale ten czas jednak strasznie szybko leci, za przeproszeniem on wręcz zapier*ala.
Nie wiem jakim cudem tak mi te dni uciekają skoro cały czas siedzę w domu 
i próbuję się uczyć (niby chęci też się liczą, a to, że się nie uczę to już
inna sprawa).

Ja już chcę 18 maja, bo wtedy mam koniec matur i jadę ze znajomymi na 

koncert grubsona do pobliskiego miasta. Później 25maja mam zakończenie roku
z rozdaniem świadectw, i jakoś kilka dni później pojadę po wizę do Warszawy
z koleżanką, czyli kolejna przygoda się szykuje, bo zawitamy tam na kilka dni^^
What is more, z przyjaciółką z Anglii planuję wakacje na last minute, na początku 

lipca. Z racji, że samoloty będą już teraz cholernie drogie to zamawiam sobie przejazd
autobusem, 24h jazdy więc tyłek mi chyba zwiędnie.

I jeszcze taka dygresja, że dzisiaj ktoś do mnie dzwonił z HOLANDII hahaha. 

Nie znam nikogo z Holandii i nigdy tam nie byłam, więc pewnie jakaś pomyłka.

Jeśli chodzi o jutro i pojutrze to proszę o intensywne trzymanie kciuków!
Trzymajcie się:*


like a lullaby <3




11 komentarzy:

  1. Zdasz :* Będę trzymać kciuki! Dojedziemy do końca i będzie spokój :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No musimy dać radę :D Ty też im jutro pokaż na polskim co potrafisz! :D

      Usuń
  2. O jaaa, zazdroszczę Ci, że 18-go masz koniec, ja sie męczę do 24go ;/ Do tego wzięłam straaasznie dużo przedmiotów i rozszerzeń i mam w sumie wszystkich 10 egzaminów! Z czego za mną dopiero jeden ;/

    Ale spoko, damy radę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe, no i super! Polecam wszelkie takie arts&crafts :) To sie po jakimś czasie przeradza w styl życia hahahha. Ale bardzo pozytywne to jest, człowiek się staje taki wiecznie pozytywnie nakręcony :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to super!!!!:D
    Gratuluję:)
    A licencjat okej, własnie dzisiaj zamiast iść na juwenalia zostałam w domu i piszę:P
    ale już prawie kończę, więc jutro sobie odbiję na koncertach:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluje :) i dziękuje za link! Szczerze mówiąc to najlepszy filmik jaki dotąd widziałam. CO prawda widziałam tylko piec, ale Twój jest zrobiony super i wyszlas mega naturalnie ;) sama go montowalas czy ktoś Ci pomagał? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do kontaktu z rodzinką to ja z moją wymieniam maile cały czas. Po matchu napisali mi, że wiedzą, że czekają mnie 3 miesiace podekscytowania ale też stresu i chcą, żebym wiedziała, że zawsze moge z nimi pogadać. Napisałam im, że chciałabym słyszeć co tam u nich i pozniej dostalam maile ze zdjęciami jak mali zbierali jajka na Wielkanoc, jak byli w Zoo, jak tata wrócił z Afganistanu. Może zaproponuj coś takiego? To taka głupota, ale oszczędzi Ci stresu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. odliczam od zarezerwowania biletu i wtedy było chyba 58 dni :D

    OdpowiedzUsuń
  8. a więc wize juz mam, w sumie od razu po pięciu dniach doszła wiec szybciutko. a co do prezentów.. hmmm płaciłam za paczkę chyba jakoś 20-25 zl...teraz nie pamietam dokladnie:)

    OdpowiedzUsuń