wtorek, 23 października 2012

Za dwa dni San Francisco! Wohooo!

Kilka faktow z zycia wzietych :)

1.Za 2 dni lece do Californi, San Francisco i mam juz zakupiony bilet na impreze...ale zgadnijcie gdzie ta impreza...NA STATKU! tak, na ogromnym statku bede sobie piratowac, bo motywem przewodnim beda PIRACI. Nie umiem opisac jak bardzo jestem tym podekscytowana! Az musialam podzielic sie tym na blogu :)). Po za tym z kolezanka z training school (Nazarena, do ktorej wlasnie lece) bedziemy sobie zwiedzac San Francisco. Mamy zamiar wyporzyczyc rowery i przejechac sie kawalek po golden gate bridge. W niedziele prawdopodobnie pojade sama na alcatraz...jakos nie rusza mnie fakt, ze bede tam sama, bo sama czy z kims ja musze to miejsce zobaczyc! Bede tam 4 dni, od czwartku do soboty, ale mysle, ze to wystarczajaco, zeby zobaczyc wszystkie najwazniejsze miejsca w San Francisco, oraz troche poimprezowac ;)

2. Halloween is coming! Dookola dynie, duchy, potwory, zywe trupy i ksiezniczki. Pewnie zadacie sobie pytanie co robia w tym wszystkim KSIEZNICZKI. No wiec Amerykanie uznali, ze halloween wcale nie oznacza przebieranie sie za cos strasznego, upiornego etc, ale przebieranie sie za cokolwiek, co dla mnie jest nonsensem. I tak tez w 'halloween store' mozna napotkac Arielke, Bell, Tiane, Pocahontas. Albo Obame.



3. Nie mam juz sily poznawac nowych Au Pair, wiem, ze to nie dobrze, ale przedstawianie calego swojego zycia kolejnej osobie zaczyna byc meczace. I tak duzo spotkan jest 'jednorazowych', wychodzi sie z jakas au pair na obiad i nagle kontakt sie urywa, i nie dlatego, ze rozmowa sie nie kleila czy cokolwiek, ale po prostu z niewyjasnionych przyczyn zadna ze stron nie ma ochoty sie odezwac. Mam kilka kolezanek, ktore sa takie najnormalnijsze, uzylam tego okreslenia celowo, bo wiele au pair nie jest normalnych, nie wiem co te dziewczyny tutaj robia, bo wg mnie tak samo siedziec w domu i bac sie wszystkiego moglyby w swoim kraju, a nie w ameryce. okej, przybyc tu jest ogromnym krokiem, ale pozniej trzeba tutaj jeszcze jakos sobie zycie zorganizowac, ale nie...wiecie co oznacza zaplanowac wyjazd z inna au pair do innego stanu? nie da sie- bo za drogo, bo za zimno, bo za daleko, bo trzeba porozmawiac z host rodzina o wolnym weekendzie, bo cholera, bo nie. Bez komentarza. Na szczescie znalazlam kilka towarzyszek podrozy i tak za tydzien jestem w San Francisco, za dwa tygodnie jestem w Chicago, za miesiac wybywam do Nowego Jorku a za dwa miesiace z host rodzinka na Floryde :) Brzmi wspaniale! Podroze! <3 Nie bede oszczedzac kasy na powrot, bo przeciez to jest moj rok i ja musze go w pelni wykorzystac, a nie martwic sie, co bedzie potem.

4. Chociaz jesli juz mowa o tym co POTEM...to moj plan ze studiowania w Niemczech troche przyslania plan studiow w Londynie...nie moge przestac o tym myslec, ani tez przestac przegladac stron w internecie na ten temat.

5. RELACJE Z HOST RODZINKA
Okej, zaczne od mojej 3 letniej podopiecznej. Czasami jej sie wymsknie i jest najslodszym dzieckiem na swiecie, nawet przez caly dzien, ale takie dni to niestety tylko czasami, bo w wiekszosci jest to maly diabelek. Bardzo czesto robi wszystkim na przekor, zeby zachecic ja do zrobienia czegos wystarczy powiedziec 'jestem pewna ze nie umiesz tego zrobic' i vualaaaa, zrobi wszystko zeby udowodnic jak to ona potrafi, ale ten sposob nie zawsze dziala. Czasem mamy wojny podczas mycia zebow, bo zaczyna latac ze szczoteczka po calym domu a mnie to nie bawi, bo tlumacze jej ,ze jak umyje ladnie zeby to bedzie miala milion czasu na zabawe ale nic nie dziala, wiec dzisiaj bylam zmuszona schowac jej ulubione zabawki - syrenki Arielki. I wtedy byl krzyk, placz i zgrzyt. A ja arielki dalej mam u siebie schowane w pokoju, powiedzialam jej, ze dostanie je spowrotem jak zacznie sluchac. Przyszle lub obecne Au Pair, badzcie w 100% konsekwentne w tym co mowicie, robicie, bo inaczej te maluchy wejda wam na glowe! Ale dziewczynka, jak juz ma te swoje slodkie momenty, to podchodzi do mnie, przytula mnie i np mowi, ze nigdy nie wroce do Polski bo ona mnie nie pusci, przeurocze jest tez jak mowi mi ' I love you', albo kazala przekazac moim rodzicom, ze juz nigdy nie wroce haha. Powiedzialam jej, ze naucze ja mowic po polsku i sama im to powie, i tym tez sposobem potrafi juz spiewac refren piosenki mulan 'musicie byc jak szalona rzeka', liczyc do 7 po polsku, wie co to kot, dom, duch, czarownica (te wszystkie wyrazy nawiazujace do halloween haha). Poprzednie au pair nauczyly ja uczyc po niemiecku do 20 i niektore niemieckie slowa, no wiec teraz wyobrazacie sobie 3 letnie dziecko, ktore liczy po angielsku do 100 (z lekka pomoca), po niemiecku do 20, po polsku do 7, chodzi na taniec, gimnastyke, 2 razy w tygodniu do szkoly, umie caly alfabet (jeszcze nie pisac ale praktykujemy) i ogolnie wg mnie dzieci w polsce maja wiecej takiego beztroskiego dziecinstwa niz dzieci tutaj. Przebywajac z 3 latka czasem mam wrazenie jakbym przebywala z 15 latka. Na prawde. Haha w ogole czasem w weekendy kiedy moge pospac dluzej, addison przychdozi do mojego pokoju i zaczyna cos gadac, a ostatnim razem weszla w stroju kapielowym jej mamy i zapytala czy ja chce zobaczyc jak robi bombla ze sliny hahaha. Jak na pierwsza rzecz, ktora zobaczylam po przebudzeniu ta sytuacja byla dosc smieszna.
z ksiezniczka^^


Moje relacje z host mom sa w miare dobre, nie narzekam. Jedyna rzecz, o ktorej przed przyjazdem nie wiedzialam jest to, ze hostka jest pedantka. Tak, wszystko musi blyszczec, ale juz nie raz mi powiedziala, ze wykonuje swietna robote i ze uwielbia wracac do domu i widziec dom w takim stanie w jakim ja go zostawiam, bo wyglada super. Raz tylko mialam przykra sytuacje, prawda jest taka ze naszym obowiazkiem jako au pair nie jest wynoszenie smieci, ale hostka upomniala mnie raz o tym w takiej formie 'ze byloby to na prawde pomocne gdybym wyniosla czasem worek ze smieciami jak jest pelny', to upomnienie zrobila tylko do mnie, pomimo tego ze host juz byl dawno w domu i rownie dobrze on mogl to zrobic. Od tamtego czasu juz nie licze na hosta i sama to robie, chociaz nie powinnam. Ale tak ogolnie to wszystko gra, czasem wychodze z nia na zakupy w ciagu dnia jak mnie zapyta, na poczatku jak tu przyjechalam pomogla mi sie zaklimatyzowac w 100%, zawsze mi mowi, ze jak chce porzyczyc jakies cieplejsze ciuchy jak kurtki czy zimowe buty to mam brac bez problemu, bo po co mam kupywac cos co zaloze tylko kilka razy. Teraz rowniez na zblizajace halloween sama zaproponowala mi kilka jej czarnych sukienek (bo przebieram sie za czarownice), wiec jest baaardzo pomocna. Moja hostka bardzo lubi chodzic na silownie i teraz uwaga..codziennie wstaje o 4:30 rano i biega godzine na biezni, SERIO. Jezu, nigdy w zyciu bym sie nie przemogla, zeby wstac tak rano i jeszcze spiac biegac. Nie ma mowy. Ale ogolnie to rowniez lubie czasem potrenowac i rozne rodzaje sportow jak koszykowka, siatkowka, wiec moja hostka zaproponowala mi zebysmy razem wziely udzial w 'thanks giving trail' czyli jakis tam maraton (okolo 3mil). Mozemy w tym maratonie maszerowac, biec, albo sie czolgac haha, obojetnie, byle by dotrzec do mety. Na urodziny hostki kupilam jej bukiet kwiatow i kartke, ktore zostawilam na stole w kuchni okolo 1 w nocy, bo wiedzialam ze ona wychodzi o 5rano oraz do tego zrobilam taka smieszna karte z moim zdjeciem z hostka i z napisem 'golden card for extra babysitting on whatever night you pick', niby perfekcyjny prezent ale hostka nie wyrazila jakiegos entuzjazmu...no coz, mowila mi wczesniej, ze nie lubi swietowac swoich urodzin, wiec moze to dlatego. Podsumowujac, mila kobieta ale czasem ciezka do rozgryzienia.



Host dad jest na prawde super czlowiekiem! Moge pogadac z nim o wszystkim i nigdy nie robi problemow o byle co, moge zadac mu kazde pytanie i nie czuje sie jakos zle pytajac o cokolwiek, a tego komfortu nie czuje czasem w stosunku do hostki, musze chyba sie zastanowic z milion razy zanim sformuuje prawidlowo pytanie, ktore chce jej zadac. Host pomaga mi we wszystkim zwiazanym z dojazdami do danych miejsc, z elektronika (AHA, i dal mi iPhona <skacze z radosci>). Radzi mi tez czasem jak podejsc do hostki, zeby nasze relacje byly dobre, mowi mi ze ona lubi byc pytana, czy mozna jej w czyms pomoc etc, bo sama nie zawsze powie jesli czegos potrzebuje. Jedyny problem z hostem jest taki, ze jakbym miala pracowac 100godzin w tygodniu to by je wszystkie wykorzystal. Rozumiem, to jest moja praca i mi za to placi, ale ostatnio pracowalam od wtorku do niedzieli 55h i w sobote zapytalam czy juz te 10h w niedziele bedzie jako extra, a on mnie poinformowal ze nie, bo w niedziele sie zaczyna nowy tydzien. Tak, tu w Ameryce wszystkie kalendarze sie zaczynaja od niedzieli i to jest wlasnie pierwszy dzien tygodnia, co mnie troche zalamalo bo nie mialam o tym zielonego pojecia. Przezylam tamten tydzien i juz za 2dni wybywam sobie do San Francisco i tam odpoczne...albo i nie odpoczne, bo jak nie zwiedzanie to imprezy, ale odpoczne chociaz od host rodzinki haha. Nie wiem co jeszcze moge powiedziec o hoscie, to tak ze zawsze placi jak gdzies idziemy na obiad, albo kupuje mi co chce do jedzenia/picia jak jestesmy gdzies z rodzinka. Do tego ostatnio nie bylo hostki 4 dni, wiec pojechalismy z dziewczynka, hostem i jego znajomymi na kregle. Bylo super! Bardzo dobrze sie bawilam, a do tego prowadzilam samochod hosta, wielki ogromny jeep, bo host pil piwo na kreglach. Na poczatku rece mi sie trzesly kierujac ten wielki samochod, ale w drodze powrotnej juz nie bylo to takie stresujace. 


Jak juz mowa o host rodzince, to w ostatnia niedziele zabrali mnie na dyniowe pole i moglam wybrac swoja wlasna dynie, ktora bede przyozdabiac przed halloween! :D




 Ostatnimi czasy odwiedzilam tez miejsce, w ktorym sa prawdziwe slady dinozaurow! :D Ciezko uwiezyc, ze te zwierzeta istnialy kiedys na prawde...






I moze sie to wydawac dziwne, ale uwielbiam ta piosenke :]


There's a place for us,
Somewhere a place for us.
Peace and quiet and open air
Wait for us
Somewhere.

There's a time for us,
Someday a time for us,
Time together with time to spare,
Time to learn, time to care,

Someday
Somewhere
We'll find a new way of living,
We'll find a way of forgiving
Somewhere.

There's a place for us,
A time and a place for us.
Hold my hand and we're half way there.
Hold my hand and I'll take you there
Somehow,
Someday,

We'll find a new way of living
We'll find a way, of forgiving
Somewhere

There's a place for us,
Somewhere a place for us.
Peace and quiet and open air

Hold my hand and I'll take you there

Somehow
Someday
Somewhere

niedziela, 7 października 2012

Za duzo sie dzieje, zeby to opisac.

Moj blog powoli umiera, bo nie chce mi sie kompletnie tutaj pisac. Wiecie dlaczego nie pisze? Bo ja nie umiem opisac slowami tego co u mnie slychac, tego jest za duzo i czasem nie ma takich slow zeby wam cos odzwierciedlic. Wstawiam duzo zdjec i filmikow na facebooka wiec jesli ktos jest zainteresowany, to moze mnie znalezc tam i sledzic na bierzaco :) Teraz powstawiam kilka fotek z ostatnich dni/miesiaca i postaram sie pod kazdym dodac podpis, co, gdzie, kiedy^^

W moim miasteczku odbyl sie festiwal europejski i bylo tam pelno 'straganow' z europejskim jedzeniem, piwem etc. Byl tam tez polski namiot z zywcem! ale sie cieszylam jak to zobaczylam, nawet jesli nie moglam tego kupic ani wypic :p ( za mna para w polskich koszulkach)

Niedaleko ode mnie znajduje sie przesliczne jeziorko gdzie mozna sie zrelaksowac, zrobic picnic albo pograc w siatkowke


Macz baseball'u. Bylam tam z Kate, ktora niestety nie mieszka juz w Denver :(




z dziewczynami, ktore poznalam przez poprzednia au pairke mojej host rodzinki. Bylysmy w Boulder, miasteczku studenckim, gdzie prawie w kazdym domu jest impreza, na ktora nie jest ciezko sie dostac...wystarczy powiedziec ze jest sie z europy hahaha.

Pewnego dnia wybralam sie z Maggie na obiad :)

Takie wiewiorki znajduja sie w Washington Park, w Denver.. Czulam sie troche jak w lazienkach warszawskich^^

Moj prezent dla hosta na jego urodziny. Moja hostka zrobila dla niego surprise party i przyjechalo pelno jego znajomych, z Florydy, Californi etc. Przyjechal tez jego brat a hostka zorganizowala dla nich gre w golfa na nastepny dzien. ( Golf to hobby mojego hosta). Pozniej na korcie golfowym niespodziewanie pojawilo sie 50znajomych mojego hosta i zrobili mu niespodzianke, zaloze sie ze byl przeszczesliwy)


Moja host rodzina zabrala mnie do cyrku :)) Fajnei bylo to zobaczyc, jak wyglada amerykanski cyrk, ale nie moglabym tam dluzej wytrzymac niz 1godzine a cyrk trwa 2h. Dobrze, ze Addison po godzinie juz miala dosyc i wrocilismy do domu :))


Moja pierwsza kanapka w subway haha. Bylam cala brudna, te kanapki sa olbrzymie i nie da sie ich utrzymac w jednym kawalku.


Niewyrazne zdjecie, ale przedstawia ono Maggie, ktora przygotowywala sie do zrobienia 'stand cage' czyli picia piwa z kega do gory nogami. Ci goscie za nia ja trzymali hahaha, szalona dziewczyna :D. Po tej domowce pojechalysmy do Denver do klubu underage - Vinyl. Bylo baaardzo smiesznie, bo co chwile podchodzili do nas goscie, o ktorych wygladzie w ogole nie ma co gadac, to byla jakas katastrofa hahah. 

Spotkanie z innymi Au Pair po grze w siatkowke w Wash Park. Przewaznie przynosilam tam moj pink net (siatke), ktora nigdy nie umialysmy rozlozyc same i zawsze przychodzil jakis przystojny amerykanin ktoremu bylo nas szkoda i pomagal nam rozkladac ten caly skomplikowany sprzet).

Red Rocks!
Bylam tam z Any, ktora mieszka okolo 35minut ode mnie. Red rocks jak nazwa wskazuje sa to czerwone skaly, bardzo lubie to miejsce. w zdjeciu ponizej mozecie zobaczyc amfiteatr, ktory sie tam znajduje. Odbywa sie tam pelno koncertow, w dawnych latach wystepowali tam nawet The beattles!




Kiedy sie stalo po srodku tego kolka i sie cos  mowilo, nasz glos brzmial jakbysmy mowili do mikrofonu, byl zdeformowany i wszystko bylo glosniejsze. Widzialam takie cos w jednym z filmow, ze para stala w muzeum w takim wlasnie magicznym kole i chcieli cos sobie wyszeptac w tajemnicy, a wszyscy w sali to slyszeli, bo to miejsce  dziala jak mikrofon.


Wohoooo pada snieg! a ja snigu nie lubie :<
czuje, ze jest jeszcze troche za wczesnie na taka pogode, nie jestem jeszcze na to gotowa ani moja garderoba! Musze pokupywac wiecej bluz, spodni etc bo ostatnimi dniami zamarzam.

Football game - Colorado Springs. Kompletnie nie znam zasad tej gry, ale przyjemnie bylo zobaczyc ta atmesfere, ktora panuje podczas gry i te tlumy ludzi, ktory sie w to wszystko angazuja. 




Denver downtown.

Jestem uzalezniona od starbucks'a :O a za mna jest moja piekna sciana przyozdobiona milionem zdjec z rodzina i przyjaciolmi


Vinyl club z Nicole. (underage)

ktos mi dal takie dwa ladne kwiatki :)

z Maggie, w drodze powrotnej z boulder

Boulder. Na jednej z domowek uczylam sie grac na perkusji.
Na prawde przepraszam ze ten post jest taki suchy, bez emocji etc. Ale ja nie wiem co ja mam pisac. Jak macie jakies pytania to zawsze na nie odpowiem. Poki co po prostu chcialam dac znac, ze zyje, i chcialabym przeprosic, ze tak ucichlam. Trzymajcie sie wszyscy cieplo! :***