niedziela, 7 października 2012

Za duzo sie dzieje, zeby to opisac.

Moj blog powoli umiera, bo nie chce mi sie kompletnie tutaj pisac. Wiecie dlaczego nie pisze? Bo ja nie umiem opisac slowami tego co u mnie slychac, tego jest za duzo i czasem nie ma takich slow zeby wam cos odzwierciedlic. Wstawiam duzo zdjec i filmikow na facebooka wiec jesli ktos jest zainteresowany, to moze mnie znalezc tam i sledzic na bierzaco :) Teraz powstawiam kilka fotek z ostatnich dni/miesiaca i postaram sie pod kazdym dodac podpis, co, gdzie, kiedy^^

W moim miasteczku odbyl sie festiwal europejski i bylo tam pelno 'straganow' z europejskim jedzeniem, piwem etc. Byl tam tez polski namiot z zywcem! ale sie cieszylam jak to zobaczylam, nawet jesli nie moglam tego kupic ani wypic :p ( za mna para w polskich koszulkach)

Niedaleko ode mnie znajduje sie przesliczne jeziorko gdzie mozna sie zrelaksowac, zrobic picnic albo pograc w siatkowke


Macz baseball'u. Bylam tam z Kate, ktora niestety nie mieszka juz w Denver :(




z dziewczynami, ktore poznalam przez poprzednia au pairke mojej host rodzinki. Bylysmy w Boulder, miasteczku studenckim, gdzie prawie w kazdym domu jest impreza, na ktora nie jest ciezko sie dostac...wystarczy powiedziec ze jest sie z europy hahaha.

Pewnego dnia wybralam sie z Maggie na obiad :)

Takie wiewiorki znajduja sie w Washington Park, w Denver.. Czulam sie troche jak w lazienkach warszawskich^^

Moj prezent dla hosta na jego urodziny. Moja hostka zrobila dla niego surprise party i przyjechalo pelno jego znajomych, z Florydy, Californi etc. Przyjechal tez jego brat a hostka zorganizowala dla nich gre w golfa na nastepny dzien. ( Golf to hobby mojego hosta). Pozniej na korcie golfowym niespodziewanie pojawilo sie 50znajomych mojego hosta i zrobili mu niespodzianke, zaloze sie ze byl przeszczesliwy)


Moja host rodzina zabrala mnie do cyrku :)) Fajnei bylo to zobaczyc, jak wyglada amerykanski cyrk, ale nie moglabym tam dluzej wytrzymac niz 1godzine a cyrk trwa 2h. Dobrze, ze Addison po godzinie juz miala dosyc i wrocilismy do domu :))


Moja pierwsza kanapka w subway haha. Bylam cala brudna, te kanapki sa olbrzymie i nie da sie ich utrzymac w jednym kawalku.


Niewyrazne zdjecie, ale przedstawia ono Maggie, ktora przygotowywala sie do zrobienia 'stand cage' czyli picia piwa z kega do gory nogami. Ci goscie za nia ja trzymali hahaha, szalona dziewczyna :D. Po tej domowce pojechalysmy do Denver do klubu underage - Vinyl. Bylo baaardzo smiesznie, bo co chwile podchodzili do nas goscie, o ktorych wygladzie w ogole nie ma co gadac, to byla jakas katastrofa hahah. 

Spotkanie z innymi Au Pair po grze w siatkowke w Wash Park. Przewaznie przynosilam tam moj pink net (siatke), ktora nigdy nie umialysmy rozlozyc same i zawsze przychodzil jakis przystojny amerykanin ktoremu bylo nas szkoda i pomagal nam rozkladac ten caly skomplikowany sprzet).

Red Rocks!
Bylam tam z Any, ktora mieszka okolo 35minut ode mnie. Red rocks jak nazwa wskazuje sa to czerwone skaly, bardzo lubie to miejsce. w zdjeciu ponizej mozecie zobaczyc amfiteatr, ktory sie tam znajduje. Odbywa sie tam pelno koncertow, w dawnych latach wystepowali tam nawet The beattles!




Kiedy sie stalo po srodku tego kolka i sie cos  mowilo, nasz glos brzmial jakbysmy mowili do mikrofonu, byl zdeformowany i wszystko bylo glosniejsze. Widzialam takie cos w jednym z filmow, ze para stala w muzeum w takim wlasnie magicznym kole i chcieli cos sobie wyszeptac w tajemnicy, a wszyscy w sali to slyszeli, bo to miejsce  dziala jak mikrofon.


Wohoooo pada snieg! a ja snigu nie lubie :<
czuje, ze jest jeszcze troche za wczesnie na taka pogode, nie jestem jeszcze na to gotowa ani moja garderoba! Musze pokupywac wiecej bluz, spodni etc bo ostatnimi dniami zamarzam.

Football game - Colorado Springs. Kompletnie nie znam zasad tej gry, ale przyjemnie bylo zobaczyc ta atmesfere, ktora panuje podczas gry i te tlumy ludzi, ktory sie w to wszystko angazuja. 




Denver downtown.

Jestem uzalezniona od starbucks'a :O a za mna jest moja piekna sciana przyozdobiona milionem zdjec z rodzina i przyjaciolmi


Vinyl club z Nicole. (underage)

ktos mi dal takie dwa ladne kwiatki :)

z Maggie, w drodze powrotnej z boulder

Boulder. Na jednej z domowek uczylam sie grac na perkusji.
Na prawde przepraszam ze ten post jest taki suchy, bez emocji etc. Ale ja nie wiem co ja mam pisac. Jak macie jakies pytania to zawsze na nie odpowiem. Poki co po prostu chcialam dac znac, ze zyje, i chcialabym przeprosic, ze tak ucichlam. Trzymajcie sie wszyscy cieplo! :***

2 komentarze:

  1. Ah ten widok nocą na miasto jest przepiękny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja bardzo lubię takie posty gdzie jest masa zdjęć i masa tego jak się uśmiechasz :) Widać, że fajnie C tam :>

    OdpowiedzUsuń