Terazniejszego posta chce napisac o jednym z moich ulubionych sportow... Mianowicie, jest nim KOSZYKOWKA! Jako ze w Ameryce isnieje cos takiego jak NATIONAL BASKETBALL ASSOCIATION, musze powiedziec, ze jestem w raju. Tu w Denver, Colorado, mamy swoich koszykarzy o nazwie 'Denver Nuggets'. Bylam juz na dwoch ich meczach, pierwszy Nuggets vs. Miami Heat, a drugi przeciwko Clippers.
1. NUGGETS vs. MIAMI HEAT
Pierwszy mecz byl dosc spontaniczny. Jadlam obiad z host rodzinka, nagle host dostal telefon od kolegi czy chce on isc z nim na Nuggets game, bo maja bilety. Host chcial, zapytal hostki czy chce z nim a ona, ze nie bo musi zostac z dzieckiem, ale dodala ' pewnie Marta z checia by poszla!'. A ja w takim szoku, najpierw odmowilam, bo myslalam ze bede miala jeszcze duzo okazji ale host powiedzial, ze nie powinnam odmawiac, bo mozliwe ze bedzie mial specjalne bilety z lepszym widokiem a taka okazja moze juz sie nie powtorzyc. Wiec zjadlam szybko obiad i pobieglam do pokoju sie wyszykowac. Wpierw mielismy okropne siedzenia, na samej gorze widowni (ktore i tak byly mega drogie 60$!!! Dzieki Bogu host zaplacil) , a my wciaz czekalismy na odpowiedz od jego kolegi gdzie co jak. Po chwili host poszedl z kolega od biletow na chwile do restauracji, i po pol godzinie napisal mi smsa zeby sie spotkac przy lozy VIP'ow. I zgadnijcie co. Znalazlam sie w pokoju dla vipow z niesamowitym widokiem na boisko, za ktory bilet sie placi okolo 500$. Dlaczego tak sie stalo? Kolega hosta gral kiedys w football i teraz mozna by rzec jest znanym celebryta, ktorego zapraszaja na mecze etc, a on moze wkrecic swoich kolegow i znajomych :p. Bylo pro! Byl to pokoj z okoo 15 ludzmi (wszyscy znajomy, taka jakby impreza z meczem na zywo), byl tam bar z alkoholami, jedzeniem, i to wszystko w takim jednym pokoju... ja natomiast pilam tylko wode gdyz robilam za drivera w drodze powrotnej. Tak czy inaczej, wspominam ten wieczor niesamowicie!
2. NUGGETS vs. CLIPPERS
Kolejny mecz na ktorym sie znalazlam kosztowal okolo 20$ i bylo to jedno z Au Pair meeting. Nic szczegolnego do opowiadania, cieszylam sie, ze moglam tam byc, na kolejnym meczu NBA i przy okazji miec zaliczona obecnosc na Au Pair meeting ! :))
Kurcze zazdroszczę Ci strasznie. Ja sobie poczekam jeszcze 2 lata na wyjazd ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że ktoś czyta! :)) Cała rzesza fanów. :)
OdpowiedzUsuńDaria
www.pocztowki-z-uk.blogspot.com
Właśnie followałam twojego bloga od początku i nie masz pojęcia jak Ci zazdroszczę :) Po maturze nie zastanawiam się nad niczym tylko jadę! :D
OdpowiedzUsuńKolejna wierna fanka Karolina :*
ja kocham twojego bloga! normalnie moja inspirejszyn :D <3
OdpowiedzUsuńNo ja tu wchodze dzień w dzień w oczekiwaniu na nowy post i w większości się rozczarowywuję, zdającsoie sprawę z tego ile masz tam zajebistych rzeczy do roboty, więc blog zostaje przez to w tyle :)
OdpowiedzUsuńświetna oprawa graficzna bloga, ty jesteś ładna, sama przyjemność wpadając na blog, szkoda, że nie częściej :) w zakładkach nawet Cię mam.
OdpowiedzUsuńKiedys sama byłam AP,a teraz dziecko w drodze i maz. Mieszkamy prawie w centrum Waszynktonu, jak dla mnie niewyobrażalne, a wszystko dzięki Au Pair. Kocham powspominać te chwile czytajac Wasze blogi. Powodzenia w dalszym AuPairowaniu :)))
OdpowiedzUsuń