Zaczne od minusow...
Jestem zwolenniczka duzych miast. Chcialabym codziennie miec cos nowego do zwiedziania, do odkrycia, a na koncu miec poczucie, ze i tak jest jeszcze wiele rzeczy, ktorych nie zdarzylam zobaczyc. I wlasnie tego brakuje mi w Denver. Prawda jest taka, ze mieszkam od glownego miasta 30/35 minut jazdy samochodem, czego sie praktycznie w ogole nie odczuwa, ale Denver mozna okreslic miastem, ktore ktos zaczal budowac, ALE NIE DOKONCZYL. Porownujac je do San Francisco, Chicago, Nowego Jorku czy tez nawet malych miasteczek jak Sarasota na Florydzie, Denver jest niczym. Jesli lubicie nature, gory, wycieczki i sniezne zimy to jest stan dla was idealny, Colorado. Ja za to nie cierpie zimna, a na dodatek hosci mi zabronili urzywac samochodu jak pada snieg. ?!?!?! Wiec w trakcie zimy, to oczekiwanie i modlitwa oby nie padalo w piatek wieczorem, bo nie bede mogla isc sie spotkac ze znajomymi albo pojsc na imrpeze, jest okrutne. W weekendy, w nocy, miasto nie tetni zyciem, nie ma wielu ludzi na ulicach, od 2.00 rano wszystkie bary i kluby sa zamkniete ( ale tak jest w wiekszosci stanow w US). Strasznie tesknie za Europejskimi imprezami. Troche sie rozpisalam na temat tych minusow, i z tego co widze glowna rzecza ktora mi przeszkadza jest pogoda.
To teraz moze przejde do plusow. W moich okolicach jest kilka miejsc wartych odwiedzenia, takich jak Red Rocks, Garden of the Gods, Boulder (studenckie miasteczko z domowkami w lecie). Przyjechalam do Colorado pod koniec lipca, wiec jeszcze zalapalam sie na kilka miesiecy upalow. Sierpien byl przepiekny, tak samo jak i wrzesien i pazdziernik. W Polsce wiekszosc ludzi nosilo juz zimowe kurtki, a ja moglam jeszcze nosic krotki rekawek! A potem przyszla zima i te szalone nie zapowiedziane sniegi...(ale tego tematu nie bede juz poruszac drugi raz). Tak wiec, w lecie, kiedy bylo pieknie na zewnatrz, wyszukalam w moich okolicach kilka osrodkow z jeziorami, ktore sa bardzo ladne, ale nie ma tam nic nadzwyczajnego. Ludzie przewaznie wygrzewaja sie na basenach, ja rowniez lubilam ta opcje. Czasem chodzilam tez z Addison (moja host dziewczynka) na otwarty basen, ona sie pluskala w basenie, a ja wygrzewalam na lezaku.
W Denver jest kilka barow i klubow do ktorych mozna dostac sie porzyczajac ID kolezanki, albo znajac kogos na bramce wiec w weekendy jest co robic, ale to juz zostawie na osobny post.
Jako takim plusem jest to, ze mam okazje pojechac w gory i nauczyc sie jezdzic na nartach, gdyz jeszcze nigdy nie jezdzilam, a gory mam okolo godziny drogi od siebie.
Kolejnym plusem sa tanie bilety lotnicze do wiekszosci miejsc w stanach, Colorado lezy mniej wiecej po srodku stanow wiec kazdy bilet( w dwie strony) wynosi mnie okolo 200/300$, co daje poltora tygodnia pracy (przypominam, ze bedac au pair zarabiamy 200$ tygodniowo). Wiec majac kase na bilet pozniej juz zostaje tylko zbierac na hotel i swoje przyjemnosci ;)
I to by bylo na tyle. Mam kompletna pustke w glowie jesli chodzi o wymienianie tych wszystkich rzeczy, to trzeba przezyc samemu, zobaczyc. Nie moge przeciez powiedziec komus 'Nie przyjezdzaj do Colorado!! Zmarnujesz sobie zycie!!" bo to nie prawda, znam wiele au pair ktore przedluzyly tutaj swoj pobyt i tego nie zaluja. Ale ja nie przedluze, juz nie ma takiej opcji. Rok mi wystarczy, zeby zobaczyc wszystko czego chcialam, i zeby podszkolic swoj jezyk.
PS. Przepraszam za chaos. Jesli macie jakies konkretne pytania, to piszcie.