sobota, 31 marca 2012

Mój pierwszy post ;) O przygotowaniach.

Zdecydowanie dziś już pora na pierwszego posta. 
Dlaczego? Bo wczoraj dokumenty zostały wysłane do APC :)
(do tego pani pracująca na poczcie opowiedziała mi o swojej 
siostrzenicy, jak to ona wyjechała jako Au Pair do USA, trafiła na 
wspaniałą rodzinkę i była to najlepsza przygoda jej
życia. Rozwiało to moje wszelkie wątpliwości, które miałam tego dnia-
czyli podziękowania dla pani z poczty. Wybaczam jej nawet lekką wścibskość,
bo to, że wyjeżdżam wywnioskowała z adresu na kopercie).


I dlaczego jeszcze dziś jest odpowiedni dzień na pierwszego posta?
Bo dziś robię skany wszystkich dokumentów i wysyłam je do agencji!
Pozostaje mi jeszcze dorobić kilka fotek z dzieciaczkami...
czyli zrobię je w poniedziałek w przedszkolu i w niedzielę, z dziećmi Magdy.
I muszę jeszcze zrobić coś do tego ciężko mi się zabrać, mianowicie FILMIK.
Ma on trwać tylko 3 minuty, ale przygotowania do niego trwają
2348928374 godzin i jego montaż również trwa 2348234 godzin - to 
tłumaczy czemu tak ciężko jest mi zacząć. Słyszałam jednak, że przy kręceniu
filmiku jest dużo zabawy, więc jutro pobawię się w film star! :>

W poniedziałek mam też o 10.00 interview...jestem ciekawa na czym
to polega, jakie pytania otrzymam i czy mój angielski jest na tyle dobry,
żeby wszystko zrozumieć. Ok, lekko się stresuję, ale jestem zbyt dużą
optymistką, dlatego zakładam, że jednak wszystko pójdzie jak po maśle :p


Załatwiając dokumenty strasznie bałam się, że mój dyrektor nie da mi zaświadczenia
o ukończeniu szkoły...ale poszłam z moją panią od angielskiego, która mu to wszystko
ładnie przetłumaczyła i nie było problemu! podpisał, podbił pieczątkę, i...wziął 
jakiś gigantyczny segregator i sprawdził moją średnią z półrocza. Było tam 3,8 :p
Skomentował tylko, że stać mnie na więcej, i to wszystko. Podziękowałam ślicznie
i poszłam skakać ze szczęścia na korytarz. 
Z Medical form również nie było problemów, radzę wam tylko wydrukować dwa 
egzemplarze dla lekarza, bo może on tak jak w moim przypadku popełnić błąd,
a wtedy wszystko od nowa. Ja na szczęście byłam na to przygotowana ;) wszędzie
chodziłam z kilkoma kopiami, co by nie musieć się wracać do domu i robić
kolejne wydruki. Chociaż w sumie u lekarza też miałam fuksa, bo nie przyjmują bez
aktualnego aktu ubezpieczenia. Ja wzięłam z domu jakiś przeterminowany dokument
w którym było, że jestem ubezpieczona, i o dziwo pani sprawdzająca to przeoczyła
i mnie zarejestrowała...znowu miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia haha. Gdyby nie to,
musiałabym dzwonić do mamy, żeby załatwiła w pracy moje ubezpieczenie, a to trwało by
kolejne kilka dni. Tym bardziej, że moi rodzice są niechętni słyszeć o wszystkim co 
związane z moim wyjazdem...eh... ciężko mi z tym, ale nie zrezygnuję z marzeń, bo 
tego żałowałabym do końca życia.


Jak na pierwszy post, to się trochę rozpisałam, dopiszę coś jak mi się jeszcze przypomni,
jak ktoś będzie miał pytania związane z przygotowaniem wszystkich dokumentów, to 
piszcie bez problemu, postaram się pomóc :)


Pozdrawiam,
Tenzi :)


4 komentarze:

  1. Cześć Tenzi :) Teraz trzymaj kciuki, żeby wszystko bez problemu doszło. A interview przeżyjesz, zobaczysz :D
    Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja na interview cały czas się śmiałam:P u dziewczyna na blogach są pytania, na które trzeba odpowiedzieć, pomyśl trochę co byś odpowiedziała i na docelowym interview pójdzie z górki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, 3mam kciuki, że się uda! Ja do USA po liceum lecę (za 2 lata). A w tym roku do Anglii :) Mam nadzieję, że mi się uda!
    Dodaje <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki dziewczyny, tak też zrobię :D powypisuje sobie też jakieś pomocne hasła na kartce przed interview i nie będzie problemu ;D

    Anjaa ja również od początku liceum marzyłam o USA i nie wiem jakim cudem tak szybko to zleciało :)

    OdpowiedzUsuń